Klaudia Hartung-Wójciak

2020

Wróć do wyników wyszukiwania

Przywoływane na scenie bydgoskie pomniki są próbą przepracowania tęsknoty. Ich monumentalna, materialna forma kontrastuje z żalem, którego nie można ubrać w słowa. Ustawione w formie wystawy eksponaty opowiadają historię melancholii. Między tymi obiektami a wspomnieniami o nich siedzimy my – widzowie. Błąka się też grana przez aktorów wycieczka, opowiadana jest historia Antygony, której żałoba nie zniosła myśli o braku zakończenia – pochowaniu brata. Klaudia Hartung-Wójciak w przestrzeni wystawy, z konieczności fragmentarycznej, podzielonej na miejsca dla pojedynczych eksponatów, ulokowała akcję spektaklu „Ach, jeżeli przyjdę dać, tak okrutne, moje ostatnie pożegnanie”.

Gdyby dotychczasową karierę reżyserki przedstawić w formie ekspozycji, to pierwsza gablota, mało zaskakująco, dotyczyłaby początków jej kariery. W Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie ukończyła Wydział Reżyserii. Jej spektakl „Tkacze – historia jak z życia wzięta, a przez to bardzo smutna” pokazywany na Forum Młodej Reżyserii zdobył nagrodę TR Warszawa, co pozwoliło reżyserce przygotować swój pierwszy spektakl na warszawskiej scenie. „Chinka” reklamowana była jako romans gangstersko-polityczny, biorący na warsztat „polityczne strategie i utopie z przeszłości. Rekonstruując i przetwarzając rewolucyjne archiwum, [jego] bohaterowie pytają o dziedzictwo lewicy i dzisiejszy potencjał społecznej zmiany”. 

 Klaudia Hartung-Wójciak Fot. Witold Mrozek

W kolejnej gablocie znalazłyby się informacje o jej współpracach dramaturgicznych przy licznych zauważanych przez krytykę i nagradzanych spektaklach. Razem z Cezarym Tomaszewskim pracowała przy „Arcytrudno dojechać na Bródno”, „Cezary idzie na wojnę”, „Gdyby Pina nie paliła, to by żyła”. Z Jakubem Skrzywankiem wystawiała „Kiedy mój tata zamienił się w krzak”. Hartung-Wójciak jest również aktywną członkinią Pracowni Dramaturgicznej – współautorką strony internetowej projektu i zamieszczanych tam treści. 

Osobne miejsce musiałoby zostać przeznaczone na spektakle w jej reżyserii. „Manat. Romans podwodny”, grany w Komunie Warszawa, wykorzystywał znane z harlequinów schematy narracyjne, by za ich pomocą opowiedzieć o rzeczywistości lat 90. Jak sama opowiadała: „Polki były wtedy masowo zwalniane z zakładów pracy, przechodziły na zasiłki dla bezrobotnych, traciły sens życia. Czytały więc o samotnych kobietach po przejściach, które co prawda trafiały na nieodpowiednich mężczyzn, ale ostatecznie miłość odmieniała ich życie, a szczęście odnajdywały w rodzinie. W realiach Polski lat 90. mogło to dawać nadzieję”. W spektaklu dla dzieci i młodzieży „Dziki” opowiada o 12-letnim Benjaminie, który pisząc straszne historie, próbuje radzić sobie z chorobą rodzica. W „«Żydzie» z Wesela” mówi o sposobach pokazywania Żydów na polskich scenach i w literaturze, zaś w „Święcie wiosny na aturi i mimozy wstydliwe” zastanawia się nad sprawozdawczością roślin, tworząc dla nich nietypową choreografię inspirowaną słynnym baletem Strawińskiego.

Sala dokumentująca projekt wykonany w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy miałaby charakter multimedialny. Projekt „VHS/Visual Homemade Stories” zakładał stworzenie spektaklu, budującego opowieść o transformacji ustrojowej w Warszawie za pomocą nagrań uwiecznionych na rodzinnych VHS-ach. Uznaje tym samym kasety wideo za jedną z najważniejszych form partycypacji społeczeństwa w tworzeniu dokumentacji czasów przemiany. W efekcie reżyserka przygotowała scenariusz i na jego podstawie wystawiła spektakl w krakowskim Teatrze Nowym Proxima.  

Na końcu naszej wystawy pojawiłaby się również ogromna figura jednorożca pochodząca ze spektaklu „Ach, jeżeli przyjdę dać, tak okrutne, moje ostatnie pożegnanie”. W Bydgoszczy, ustawiony z boku sceny, z dystansem przyglądał się akcji przedstawienia. Jednocześnie wnosił powiew świeżości, element ironii i niespodzianki, tak silnie obecnych we wszystkich spektaklach reżyserki. Klaudia Hartung-Wójciak korzysta bowiem z zaskakujących środków scenicznych i perspektyw spoglądania na rzeczywistość, udowadniając, że na scenie, tak jak w życiu z harlequina, wszystko może się zdarzyć.