Urodził się w Tadżykistanie, jako dwulatek przeprowadził się z rodzicami do Białorusi. Do Polski przyjechał w 2020 roku. Wcześniej uczestniczył w antyrządowych protestach w Białorusi. „Moja rodzina wędruje w każdym pokoleniu i ta wędrówka jest częścią mojej tożsamości” – pisze o sobie.

W jego twórczości istotnym elementem jest temat migracji, przemieszczania się i zmian otoczenia. Jako migrant obserwuje białoruską diasporę w Polsce. Dostrzega w ludziach wieczną tęsknotę za domem, poszukiwanie najmniejszych śladów miejsca, z którego pochodzą. „Przemierzają Warszawę pozornie podobnie jak reszta jej mieszkańców, jednak tak naprawdę przemieszczają się jedynie w obrębie zbudowanej przez siebie indywidualnie mapy bezpiecznych miejsc”, pisze.

 Hleb Burnasheu Fot. Tania Kapitonova

W projekcie, realizowanym w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy, zbiera historie migrantów i migrantek na temat ich miejsc i prywatnych map miasta, przyglądając się w ten sposób także mechanizmom pamięci. Aby pozyskać rozmaite informacje, przeprowadził rozmowy z 37 osobami. Ostatecznie wybrał 17 osób, których opowieści przedstawił na stronie internetowej pod adresem niewidoczny.com.

Od lewej: portret Igora, Lery i Slavy. Aut. Hleb Burnasheu

Istotnym dla niego medium jest fotografia, dokumentował m.in. protesty w Białorusi w 2020 roku. Na podstawie fotografii tworzy też projekty performatywne, a portrety bohaterów swoich rozmów wpisuje w miejski krajobraz. Podkreśla, że po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie diaspora białoruska w Warszawie spotkała się z wrogością i złym nastawieniem, często będąc niesprawiedliwie traktowana jako „sojusznicy Rosji”. Sprawiło to, że wzrosła potrzeba podtrzymywania bliskich więzi z innymi migrantami, pojawił się brak zaufania do warszawiaków. Być może zmieniły się także w związku z tym prywatne mapy migrantów.

Osią zainteresowania Hleba Burnasheua są przypadkowe skojarzenia w środowisku miejskim. Pejzaże warszawskie i poszczególne lokalizacje w topografii miasta przypominają migrantom miejsca, z których wyjechali. Prezentując projekt na stronie internetowej, zestawia ze sobą zdjęcia tych miejsc, na przykład hali targowej w Mińsku i hali targowej w Warszawie, osiedli zespołów mieszkaniowych w obu stolicach albo podobnych parkowych pomników. Dla mieszkańca Warszawy projekt Burnasheua jest z kolei okazją do spojrzenia na własne miasto z innej perspektywy.

Artysta generuje także obiekty, które są kompilacją rzeczy przywiezionych przez migrantów podczas przeprowadzki. „Wygenerowane «przedmioty» ilustrują nieoczywiste aspekty, które przywieźli ze sobą ci bohaterowie – coś, co służy jako dodatkowe wsparcie psychologiczne i zapewnia bezpieczeństwo”. To swoiste totemy. 

Hleb Burnasheu wcześniej pracował w przemyśle filmowym. Był scenografem, producentem, rekwizytorem. Korzysta z narzędzi, które wówczas nabył, przenosząc je na pole sztuk wizualnych. Jest to widoczne także w projekcie stypendialnym „Niewidzialna dzielnica”. 

Opisując sztukę artystów z Białorusi tworzących w Polsce, Michalina Sablik jako jedną z jego najbardziej rozpoznawalnych prac wymienia „Portret protestujących” – Burnasheu zbierał wizerunki protestujących osób i za pomocą sztucznej inteligencji złożył je w jedną postać. W czasie protestów w Białorusi fotografia stała się zresztą niebezpiecznym narzędziem. Utrwalone wizerunki uczestników manifestacji były później dowodem występowania przeciwko władzy i podstawą do wyciągania wobec nich konsekwencji.

Anna Pajęcka