„Osobowości należy doszukiwać się tam, gdzie wkład osoby jest najmniej intensywny” – mówi się, że Giovanni Morelli (włoski historyk sztuki) zdołał zainspirować tym zdaniem jednocześnie Zygmunta Freuda i… Sherlocka Holmesa, który jak rasowy psychoanalityk skupiał się zwykle na pozornie nieistotnych symptomach (kształcie ucha ofiary, śladach w błocie, popiele z papierosa).
Do grona uczennic Morelliego (ale też Freuda, Holmesa czy Carla Ginzburga) bez większego ryzyka można zaliczyć również Sarę Herczyńską. Spoglądając na wystawę, zdanie, fotografię, których znaczenie wydaje się najoczywistsze w świecie, badaczka rzuca pod nosem swoje „nawet słońce jest czymś innym dla różnych istot” i zaczyna drążyć, zadawać niewygodne pytania, wpychać głowę poza kadr. Wtedy nieruchome dotąd fakty mogą wreszcie zatańczyć. I, cóż, zwykle wychodzi z tego raczej danse macabre niż balet.
Fot. Karolina Jackowska
Herczyńska jest kulturoznawczynią, badaczką muzeów oraz zagadnień związanych z pamięcią zbiorową i indywidualną. Jako kuratorka lub/i przewodniczka współpracowała z galerią Zachęta, Muzeum Władysława Broniewskiego oraz Warsaw Gallery Weekend. Publikowała w „Tekstach Drugich”, „Widoku”, „Przeglądzie Humanistycznym”, „Kinie”, „Krytyce Politycznej” i wielu innych czasopismach. Pracę doktorską w Instytucie Kultury Polskiej UW poświęciła domom-muzeom – m.in. dworkowi Milusin w Muzeum Józefa Piłsudskiego, Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Podkowie Leśnej czy warszawskim muzeom Władysława Broniewskiego i Andrzeja Struga. Przestrzenie muzealne traktowane są w jej pracy jako „urządzenia do pamiętania, w których prywatne afekty są przenoszone na poziom społeczny”.
Podobny ruch od szczegółu jest chyba najbardziej charakterystycznym elementem myślenia i pisania Herczyńskiej. Jej najważniejsze teksty wyrastają z tradycji mikrohistorii oraz paradygmatu poszlakowego. Niczym wspomniany Holmes autorka skupia się na drobnym wycinku rzeczywistości tak długo i intensywnie, że ten – chcąc nie chcąc – zaczyna zeznawać, „wsypując” nie tylko siebie, lecz także środowisko, z którego wyrasta. Przyglądając się domniemanemu kopytku Kasztanki, autorka bada mechanizmy wytwarzania autentyczności, makabryczne zdjęcie przedstawiające „wianuszek” martwych dzieci traktuje jako punkt wyjścia do refleksji nad polskimi problemami z polityką historyczną, a scenę omdlenia Yehiela Dinura jako punkt zwrotny w rozumieniu Holokaustu.
Eliza na spacerze z psem. Z archiwum rodzinnego Sary Herczyńskiej
Detektywką (tym razem całkiem dosłownie) jest Herczyńska również na stronicach tekstu stworzonego w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy. „Karty uboczne” to opowieść o „sprawie Tarwida”, czyli głośnym śledztwie w sprawie domniemanego otrucia Teresy Tarwid przez jej męża, znanego ekologa, żołnierza AK i profesora Uniwersytetu Warszawskiego. Badając to, co działo się na marginesie śledztwa (listy zbulwersowanych „gapiów”, pamiątki z wypraw przyrodniczych czy środowiskowe „ploteczki”), autorka opowiada jednocześnie o powojennej Warszawie, mechanizmach wytwarzania kryminalnych narracji i… historii własnej rodziny (babka autorki, Eliza Dąbrowska, była podejrzewana o romans z Kazimierzem Tarwidem).
Adam Woźniak