Karolina Zychowicz

2021

Wróć do wyników wyszukiwania

Historyczka sztuki; na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim im. Jana Pawła II obroniła doktorat poświęcony recepcji sztuki Fernanda Légera w Polsce (2013). Uczestniczka projektu „Historia wystaw w Zachęcie – Centralnym Biurze Wystaw Artystycznych w latach 1949–1970” (realizowanego z funduszy Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki w latach 2014–2017). Wydała związaną z nim monografię „Paryska lewica w stalinowskiej Warszawie. Wystawa współczesnej plastyki francuskiej w CBWA w 1952 roku” (seria „Archiwum Zachęty”, Warszawa 2014) – o niejednoznacznych i emocjonalnych stosunkach polsko-francuskich w pierwszej połowie lat 50., polskiej polityce kulturalnej doby „klasycznego” socrealizmu, obrazach zdejmowanych przez paryską policję i eksponowanych w Warszawie, spotkaniu na jednej wystawie komunizujących gigantów (Pablo Picasso, Henri Matisse, Fernand Léger) i „nowych realistów” (André Fougeron, Boris Taslitzky). Kuratorka wystawy „Czerwona materia. Nadia Léger” (Muzeum Sztuki w Łodzi, 2018), jej bohaterce poświęciła także książkę „Nadia konstruktorka. Sztuka i komunizm Chodasiewicz-Grabowskiej-Léger” (Kraków 2019). „Nadia konstruktorka” wieńczy kilkanaście lat pracy badawczej poświęconej malarce, która była „radziecką łączniczką”, postacią o „kameleonowej” tożsamości, kobietą o kilkunastu wariantach imienia i nazwiska (Wanda/Nadia, Chodasiewicz/Grabowska/Léger), uczennicą wybitnych postaci awangardy, socrealistką, zaangażowaną komunistką i propagatorką socrealizmu na gruncie francuskim (gdzie dziś jest pamiętana głównie jako żona swojego męża Fernanda), artystką, która „wiecznie się śpieszyła” (ale jeszcze w latach 60. malowała portrety Stalina). „W mojej książce chciałabym podkreślić unikalność malarstwa Léger i wagę zapisu kobiecego doświadczenia – ciężkiej pracy i samotnego macierzyństwa” – pisze badaczka.

 Karolina Zychowicz Fot. Mateusz Włodarek

Teksty Zychowicz ukazały się też m.in. w tomach zbiorowych „Polityczne konteksty sztuki” (red. M. Stępnik, Lublin 2016) i „Socrealizmy i modernizacje” (red. A. Sumorok, T. Załuski, Łódź 2017), katalogu wystawy w Muzeum Lubelskim „Pablo Picasso. Wizerunek wielokrotny / A Multiple Image” (red. M. Lachowski, K. Rzędzian, Ł. Wiącek, Lublin 2017) i roczniku „Pamiętnik Sztuk Pięknych” („Sztuka polska 1945–1970”, red. J.W. Sienkiewicz, E. Toniak, Toruń 2015). Od 2012 roku sekretarz kapituły Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy przyznawanej za szeroko pojętą działalność krytyczną w obrębie sztuki. Stypendystka programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska” (2017).

Jej najnowszy projekt, realizowany w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy, również wynika z pracy przy „Historii wystaw w Zachęcie”. Jego bohaterką jest Gizela Szancerowa, dyrektorka CBWA w latach 1954–1969. Urodzona w 1908 roku, córka kupca z Kleczy Dolnej w powiecie wadowickim, studiowała historię sztuki i prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po wojnie przeprowadziła się wraz z mężem do Warszawy. Dyrektorką Zachęty była przez piętnaście lat – została nią, gdy odwilż była już na horyzoncie (w okresie, w którym kobiety raczej stanowiska traciły). W czasach jej kierownictwa odbyły się kluczowe dla momentu odwilży: II Wystawa Sztuki Nowoczesnej (1957) oraz wystawa Jerzego Tchórzewskiego i Aliny Szapocznikow (również 1957). W 1958 roku Szancerowa osobiście zainicjowała indywidualną wystawę Marii Jaremy (tuż przed jej śmiercią). Z przedstawicielami Grupy Krakowskiej znała się jeszcze z czasów przedwojennych, a później wspierała też II Grupę Krakowską. Tadeusz Kantor wystawił w Zachęcie eksperymentalnie „Kurkę wodną” Witkacego, a potem był kuratorem wystawy Erny Rosenstein (1967). Odbywało się tam też wiele wystaw międzynarodowych, np. dwie wystawy Picassa (w 1965 i 1968). Po antysemickiej nagonce roku ’68 i Szancerowa, i jej mąż wyjechali w 1971 roku z Polski i zamieszkali w niewielkim mieście Jülich w Nadrenii Północnej-Westfalii. Od tamtej pory Szancerowa pojawiała się już jedynie na marginesach, np. jako znajoma Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza. „Chciałabym przeanalizować, dlaczego ta charyzmatyczna postać zniknęła z kart polskiej historii sztuki”, pisze Zychowicz.