Antonina Gugała bierze aparat i robi krok w tył.
I fotografuje na przykład obiekty muzealne. Bez równomiernego oświetlenia zza popękanej wazy wychodzi cień, zza dzbanów i kielichów widać kawałek podłogi, jakiś przedmiot gubi się w bieli tła. To trochę making of dokumentacji muzealnej („Fotografując obiekty muzealne, należy unikać nieostrości”, 2020).
Dłonie podtrzymują delikatnie glinianą czarę (Jonia, VI wiek p.n.e.), zachowane w całości pyksis z okrągłą, malowaną pokrywką (Korynt, 590–550 p.n.e.), kawałek glinianego imadła (warsztat rodyjski, okres hellenistyczny – okres rzymski). To wszystko obiekty z Muzeum Narodowego w Warszawie – chronione, wyjątkowe, owijane kolejnymi narracjami jak odcinkami serialu. Gliniana główka z włosami zebranymi w kok – fragment figurki kobiecej (Tangara, IV wiek p.n.e.) „podczas drugiej wojny światowej zamurowany w piwnicach domu rodziny Czartoryskich […] zarekwirowany przez Gestapo w czasie rewizji w 1942 roku”. Główkę podtrzymuje dłoń w białej rękawiczce z żółtymi wypustkami, dalej widać ramię we włochatym swetrze. To chyba kobieta, ale jej twarz jest już poza kadrem. Pokruszone, niepełne, otaczane czułością obiekty Gugała zestawia z przedmiotami fotografowanymi na ulicach i podwórkach współczesnej Grecji, takimi jak wieżyczka z pustaków podtrzymująca kabel nad chodnikiem, kamienie leżące na samochodowej plandece, uliczne żelastwo i popiersie pokryte gryzmołami, puste klatki dla ptaków („Historie”, 2017).
Fot. Antonina Gugała
Zakład fotograficzny przy ulicy Zwycięzców 25 z cyklu „Fotograf warszawski”. Fot. Antonina Gugała. Materiały prasowe Muzeum WarszawyA teraz ulice warszawskie: na potrzeby projektu „Fotograf warszawski” (realizowanego w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy w roku 2016) Gugała odwiedziła 126 zakładów fotograficznych. Wykonała szeroko zakrojoną dokumentację instytucji odchodzącej powoli w przeszłość, a w każdym razie tracącej swoje znaczenie, rolę i prestiż. Wypłowiałe kolorowe szyldy i daszki, pomarszczone markizy, firany (które zdają się pamiętać PRL), niknące w słońcu, wyeksponowane na banerze modelki (z przełomu wieków), zagracone wystawy, wąskie schodki, zakłady przycupnięte w suterenach kamienic i niewielkich dobudówkach. Przestrzenie fotografii rzemieślniczej same najlepiej wydobywają relację tego medium z czasem. W końcu, jak wskazuje Gugała w jednym z wywiadów, samo polskie słowo „wywoływać” łączy fotografię z wywoływaniem duchów. Ale projekt jest też hołdem dla samego rzemiosła. Na jego drugą część składa się kolekcja zdjęć legitymacyjnych samej artystki, z której każde wykonane zostało w innym zakładzie. Ta sama twarz w dziesiątkach obiektywów ukazuje różnorodność pozornie skonwencjonalizowanej praktyki.
Antonina Gugała jest absolwentką Instytutu Twórczej Fotografii w Opawie i Uniwersytetu Warszawskiego. Fotografka i badaczka, współpracowała m.in. z Królikarnią, Zachętą i Fundacją Archeologia Fotografii. Dokonała wyboru fotografii na wystawę „New Images of Man” (galeria Blum and Poe, Los Angeles 2020), a także wspierała merytorycznie i produkcyjnie przygotowania do wystawy na temat twórczości Erny Rosenstein (Hauser & Wirth, Fundacja Galeria Foksal). Laureatka konkursu ShowOFF (Miesiąc Fotografii w Krakowie, 2018).
Najnowszy projekt Gugały jest poniekąd kontynuacją „Fotografa warszawskiego” – chociaż w tym przypadku raczej fotografki. To mikrohistoria poświęcona Celinie Osieckiej, kobiecie instytucji prowadzącej od roku 1975 lokalny zakład fotograficzny na ulicy Zwycięzców 25 na Saskiej Kępie. Celem projektu jest stworzenie wystawy i katalogu fotografki – Celina Osiecka dysponuje archiwum obejmującym pięć dekad – a tym samym opowiedzenie historii warszawskiej fotografii rzemieślniczej, jej przemian, trendów, techniki. W tle odbija się historia obyczajów stolicy.