Urodziła się w 1996 roku w Warszawie. Animatorka, reżyserka, scenarzystka, absolwentka kierunku film animowany i efekty specjalne na Wydziale Operatorskim i Realizacji Telewizyjnej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi (dyplom w 2022 roku). Didżejka, gra jako Erna Frelli. Z siostrą Karoliną Szymą (karla brumi) tworzy od 2013 roku dwuosobowy kolektyw didżejski Factory Girls. Od 2022 roku współpracuje z warszawskim studiem animacji Fumi Studio, gdzie zrobiła swój ostatni film i gdzie powstanie jej kolejny projekt, „Na horyzoncie”, którego materiały preprodukcyjne powstały w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy. W roku 2023 rezydentka Berlin Art Institute.
							 Fot. Ahmed Chahed
							Fot. Ahmed Chahed
						
Od czasu debiutu „Bies i kat” (2018) zrealizowała „Ciałość” (2020), „Pewnego razu w Izraelu” (2021), „Endgame” (2022), „Jestem błękitem” (2023) oraz „Drogi Leo Sokolosky” (2024), które pokazywane były zarówno na festiwalach polskich (Nowe Horyzonty, Animator, Młodzi i Film, Kamera Akcja, Żubroffka), jak i za granicą. Pracowała także jako animatorka przy „Zimie” Tomasza Popakula i „Granicy” Michała Toczka (oba w 2023).
Animacje Szymy charakteryzuje często minimalistyczna, a zarazem zmysłowa kreska. Nierzadko są to opowieści ciężkie od melancholii – wynikającej z relacji rodzinnych („Jestem błękitem”), środkowoeuropejskich historii rodzinnych („Drogi Leo Sokolosky”), geopolitycznych i emocjonalnych przeszkód w więzi romantycznej (relacja z palestyńskim chłopakiem w „Pewnego razu w Izraelu”). Ale nie jest to zasada. Dlatego w swojej relacji z Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych w roku 2020 mogłam napisać tak:
Nagle się okazuje, że w polskim kinie poza cierpieniem jest miejsce także na przyjemność: emancypacja jest możliwa, i to animacja okazuje się językiem wolności. Film jest zapisem aktu, konkretyzując: masturbacji i fantazji seksualnej […] Kreska „Ciałości” jest rozedrgana i ruchliwa, ulega ciągłej transformacji; lustrzane ciało zachodzi kolorem, w którymś momencie rysunek pęcznieje w grube, ciężkie maźnięcia. Ekstaza niedostępna polskiemu filmowi fabularnemu.
Kolejny projekt reżyserki wydaje się łączyć element melancholijny z radością, żywotnością, bliskością. W ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy Szyma napisała scenariusz, a także wykonała rysunki oraz storyboardy (i inne materiały preprodukcyjne, w tym eksplikację reżyserską) do filmu „Na horyzoncie”. Reżyserka myśli o nim jako o kinie drogi, wskazując na twórcze i nieoczywiste podejście do gatunku. W końcu nie ma w tej opowieści żadnej wielkiej wyprawy, jest tylko fragment dnia, droga z zatłoczonego Marrakeszu do rodzinnego domu partnera w miasteczku Demnate. Domu, który bohaterka odwiedza po raz pierwszy, co inspirowane jest zresztą autobiograficznym doświadczeniem reżyserki, i gdzie czeka na nią duża – oraz pełna kobiet – rodzina.
Szyma planuje połączenie różnych konwencji opowiadania – od psychologiczno-intymnego, wyrażanego także wizualną abstrakcją, po bliskie dokumentowi momenty obserwacyjne. Widzimy więc obrazy targu w Demnate (mięso smażone na grillu, picie ze wspólnego kubka na sznurku), krajobrazy wielkomiejskie, małomiasteczkowe i pustynne, piaszczyste boczne drogi w cieniu drzewek oliwkowych. Znowu, to rozwijanie już rozpoznanych technik łączenia gatunków, które kurator nowohoryzontowej sekcji Shortlista, Piotr Czerkawski, nazywał „intrygującą hybrydą animacji i dokumentu”. Kto zresztą zna wcześniejsze filmy reżyserki, wyczuje w scenariuszu znajomy rytm, momenty gęstej, napiętej ciszy. Bohaterka „Na horyzoncie” przede wszystkim patrzy – nie tyle na swojego partnera, ile na inne, widziane po raz pierwszy kobiety. Począwszy od kobiet na ulicach (czy na motorach) oraz przypadkowych współtowarzyszek podróży, a skończywszy na kobietach, które mają stać się i jej rodziną. Patrzy z onieśmieleniem, otoczona przez rzeczywistość, która tu i teraz wymaga od niej konfrontacji z europejskimi stereotypami. Dzięki dużej różnorodności postaci i bogactwu krajobrazów, które przemierza bohaterka, „Na horyzoncie” zapowiada się na dotąd największy, jeśli chodzi o skalę, i najambitniejszy projekt artystki.
Klara Cykorz


 
 
 
 
 
