Ryszard Latecki jest łącznikiem między różnymi muzycznymi światami. Zainteresowania tego kompozytora, a także multiinstrumentalisty (trąbka, fortepian, opatentowana przez niego latara, czyli gitara półprogowa) rozciągają się od muzyki tradycyjnej, przez jazz, elektronikę, muzykę współczesną, wolną improwizację, aż po instalacje dźwiękowe, jak również powiązania muzyki z innymi dziedzinami sztuki i techniki. Urodzony w 1956 roku artysta jest przy tym twórcą o niespotykanej aktywności i wszechstronności, którego trudno przypisać do jednej sceny czy jednego środowiska. Czy to Warszawska Jesień, czy folkowe Wszystkie Mazurki Świata, czy Jazz Jamboree – Latecki potrafi otworzyć słuchaczy na dźwięki, których w danym kontekście mogliby się nie spodziewać.
Zaszufladkowanie twórcy jest tym trudniejsze, że interesują go sytuacje efemeryczne, ulotne, a sam w wieku 65 lat ma na koncie zaledwie kilka albumów. Weźmy choćby „Partytury fotograficzne”, koncertowy cykl, którego jest pomysłodawcą. Inspirację projektu stanowi, jak sama nazwa wskazuje, fotografia artystyczna. Idea cyklu polega na improwizowaniu, którego punktem wyjścia są wybrane fotografie eksponowane przed publicznością. To projekt efemeryda, a skład muzyków jest za każdym razem inny. Grupy skrzyknięte przez Lateckiego improwizowały na przestrzeni lat, mając za inspirację m.in. prace Tadeusza Rolkego z Warszawy lat 60. (duet Backspace), archiwalne fotografie Stepana Wenhrynowicza z terenów Łemkowszczyzny (udział wzięli muzycy ukraińscy), zdjęcia Tatr Wysokich, pejzaże Mazowsza czy obrazki z Rumunii autorstwa Andrei Baciu, pokazujące pogranicze natury i świata ludzkiego.
Fot. Oleg Panov
Na swoim kanale na YouTubie artysta udostępnił w częściach zapis improwizacji do zdjęć Podlasia autorstwa Mariusza Wideryńskiego. Razem z Lateckim w tej odsłonie „Partytur fotograficznych” grają jego stali współpracownicy – działający od 20 lat zespół improwizatorów Kawalerowie Błotni. W skład grupy wchodzą Jerzy Kornowicz (jej pomysłodawca), Krzysztof Knittel, Tadeusz Sudnik, Tadeusz Wielecki i Mieczysław Litwiński – plejada polskiej muzyki współczesnej i improwizowanej. Twórczość Kawalerów Błotnych ma swoje określenie – muzyka intuicyjna. Czerpie ona z takich źródeł jak jazz, muzyka tradycyjna, dawna, klasyczna, współczesna i elektronika. Kawalerowie Błotni sięgają tradycji zapoczątkowanej w latach 70. przez warszawskie środowisko improwizatorów z Grupą w Składzie i Andrzejem Bieżanem na czele. Temu ostatniemu artyście, zmarłemu tragicznie w wieku 38 lat, improwizatorzy złożyli zresztą specjalny hołd koncertowy. Kawalerowie Błotni szukają różnych nietypowych przestrzeni dla swoich działań – chętnie występują choćby na łonie natury oraz często włączają do swojej twórczości inne dziedziny sztuki (literaturę, fotografię, instalacje artystyczne).
Skoro mowa o muzyce intuicyjnej, to w sferze niespełnionych wciąż pomysłów kompozytora jest jeszcze muzyka rewersyjna. Ta metoda kompozytorska, będąca na razie futurystyczną projekcją czekającą na swoją technologię, miałaby polegać na odejmowaniu dźwięku – rzeźbieniu w hałasie tak, aby uzyskać muzyczną formę. Latecki jest także autorem licznych instalacji dźwiękowych i performance’ów, prezentowanych na festiwalach sound artu, m.in. „Sejsmofonu” (transformującego drgania Ziemi na formę muzyczną) czy „Kadencji” (2017), zabawki jojo grającej kadencje, czyli połączenia akordów, charakterystyczne dla kompozytorów wybranych przez Lateckiego.
Również lista projektów koncertowych Lateckiego jest imponująca – do jednego z wciąż trwających należą Wypominki, czyli muzyczne misterium zaduszkowe organizowane w Podziemiu Kamedulskim kościoła bł. Edwarda Detkensa na warszawskich Bielanach. Wypominki odbywają się co roku w innym składzie i z innym muzycznym pomysłem, ale stałymi uczestnikami tego wydarzenia są oprócz Lateckiego wybitny awangardowy pianista Szábolcs Esztényi oraz ksiądz Wojciech Drozdowicz.
Pomysłowość, techniczny i przestrzenny zmysł Lateckiego (oraz doskonalona przez niego koncepcja muzyki rewersyjnej) przydadzą się niewątpliwie przy projekcie „Hałas”, realizowanym w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy. Polega on na „umuzykalnieniu” miejskiego hałasu, np. wjeżdżającego na stację metra pociągu. Narzędzia, opracowane przez Lateckiego wspólnie z inżynierem dźwięku Michałem Silskim, mają na celu harmonizowanie hałasu, wykorzystanie go w muzycznych formach – wszystko po to, żeby przestał być elementem psującym daną przestrzeń. Sam Latecki porównuje działanie muzyczne do przyprawy, której niewielka ilość wzbogaca smak dania.
Celem projektu będzie stworzenie wirtualnej kompozycji wykorzystującej hałas warszawskiego metra, a także zbadanie i zakreślenie warunków technicznych do wprowadzenia takiej kompozycji do rzeczywistej przestrzeni warszawskiej kolejki podziemnej. Brzmi znajomo? Przeszło 45 lat temu Brian Eno wydał swoją słynną „Muzykę dla lotnisk”. Jeśli ambitny (i również ambientowy!) projekt Lateckiego zakończy się sukcesem, to być może w przyszłości doczekamy się „Muzyki metra”.