Historyk sztuki, specjalista od polskiej i francuskiej kultury artystycznej XVIII wieku. Studiował historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim i Université Paul Valéry w Montpellier. Nad doktoratem pracował na Uniwersytecie Warszawskim i w École normale supériere w Paryżu. Ekspert od kolekcjonerskich zainteresowań polskiej magnaterii XVIII wieku. Interesuje się także teorią aktora-sieci i teorią transferu kulturowego. Prowadził projekty badawcze finansowane przez Narodowe Centrum Nauki „Sztuka, rynek sztuki i towarzyskość. Transfery artystyczne między Polską a Francją w XVIII wieku” (2018–2020) oraz „Honor bez egzageracji. Polska magnateria wobec paryskich wyrobów luksusowych” (2019–2020). Jest stypendystą Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Współpracował jako konsultant merytoryczny z Muzeum Historii Polski i Muzeum Łazienki Królewskie. Dla tego drugiego opracowuje edycję krytyczną korespondencji między Stanisławem Augustem Poniatowskim a Marcello Bacciarellim, którego obrazy również uczynił przedmiotem swoich zainteresowań badawczych.
W ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy realizuje część dużego monograficznego projektu poświęconego Janowi Piotrowi Norblinowi. Dla badacza jest to postać zgoła nieprzypadkowa. „Pochodzę ze wsi leżącej tuż koło Arkadii Nieborowskiej, w której znajduje się jedyny zachowany fresk Norblina. Jest to artysta, z którym dorastałem i który mnie potem niejako prześladował. Gdy prowadziłem kwerendy archiwalne w Rosji i Ukrainie, które dotyczyły prac nad doktoratem o shoppingu polskich magnatów w XVIII wieku, przy okazji prosiłem w muzeach o rysunki Norblina. I tak, od ziarnka do ziarnka, zebrałem masę materiału”.
Fot. M. Marcisz
„Amsterdam ma swojego Rembrandta, Florencja: Michała Anioła, Paryż: szwadron impresjonistów. Nawet Kraków głośno szczyci się Wyspiańskim czy Matejką. Warszawa tymczasem do dziś nie uczyniła marki z żadnego ze swoich «wielkich malarzy». Norblina, postać posiadającą wszelkie kwalifikacje, aby stać się symbolem sztuki warszawskiej, walkowerem oddano maleńkim Puławom. Stolica, z którą Norblin był związany przez dwadzieścia kilka lat, dobrowolnie zrzekła się prawa do bardzo atrakcyjnego symbolu – pisze Niemira. – Norblin jest jednocześnie postacią, która zupełnie nie pasuje do obrazu «wielkiego artysty». Historia jego życia jest bardzo prozaiczna – był guwernerem, któremu nie udała się kariera malarska we Francji. Co ciekawsze, był też osobowością artystyczną, której nie da się zamienić w hasło encyklopedyczne, albo po prostu się nią chwalić. Był fatalnym ojcem i jeszcze gorszym mężem (druga żona chciała od niego uciec, o mediację do przeprowadzenia rozwodu prosiła Tadeusza Kościuszkę). Lubił tematy, które nie przystają do naszej wrażliwości: żebraków i naprawdę dziwaczne kompozycje. W Paryżu obracał się w kręgu niezamożnych artystów. Był zawieszony między światem arystokratycznego blichtru a światem klas ludowych i bohemy”.
Celem projektu „Norblin: rudymenty” są dwa kompatybilne ze sobą opracowania. Pierwsze to catalogue raisonné prac malarskich Norblina, „uwzględniający dzieła muzealne, obrazy z kolekcji prywatnych, dzieła zaginione, zniszczone, znane tylko z reprodukcji bądź wzmianek, a także dzieła mylnie przypisywane”. Drugie to kalendarium życia artysty na podstawie dotychczas nierozpoznanych archiwaliów, listów i archiwalnej „drobnicy”.