„Krajoznawstwo – lubię to słowo. Może dlatego, że jest bardzo pojemne. I mocno już zakurzone. Krajoznawcą może być pisarz, naukowiec, dziennikarz, artysta. Może być nim nawet zwykły wędrowiec, i to niekoniecznie stąd. Nie może nim być za to ktoś, kto zamiast przed siebie i na boki patrzy w ekran smartfona. Krajoznawca musi czytać krajobraz, a nie Wikipedię” – pisał Adam Robiński w „Hajstrach” (Czarne, 2017), swoim książkowym debiucie. Nie lubi słowa „podróżnik”, woli „obieżykraj”, „wiercipięta”. „W związku z tym, że jestem mieszczuchem, to desperacko łaknę przeciwnego bieguna – pustych przestrzeni pozbawionych czynnika ludzkiego”, tłumaczył w wywiadzie dla „Przekroju”.
Fot. Marta Filipczyk
Urodził się w 1982 roku. Pierwsze lata życia spędził na Marymoncie, później była przeprowadzka na dalekie południe – do ursynowskiego bloku „z widokiem na żurawie i koparki”, jak pisał w „Hajstrach”. „Bawiłem się w chaszczach między blokami, więc dzika przyroda mnie, owszem, onieśmielała. Długo wyobrażałem sobie, że jestem małym hobbitem skulonym pod wykrotem i chowającym się przed czarnymi jeźdźcami”, opowiadał Michałowi Okońskiemu na łamach „Tygodnika Powszechnego”. „Całe życie mieszkam w betonie, między blokami, więc jak mam iść, to w zielone, byle dalej od tego betonu”, mówił z kolei portalowi 500miles.pl.
Robiński jest dziennikarzem, pisał dla „Życia Warszawy”, później „National Geographic Polska”, „Pisma”, „Rzeczpospolitej”, „Tygodnika Powszechnego” i „Dwutygodnika”. Był nominowany do Nagrody im. Barbary Łopieńskiej za najlepszy wywiad prasowy 2014 roku – rozmowę z krajoznawcą i przyrodnikiem Lechosławem Herzem („Trochę kundelka w tym Mazowszu jest”, „Rzeczpospolita Plus Minus”). Od Herza też rozpoczynają się „Hajstry” (tytułowa, symboliczna „hajstra” to unikający ludzi bocian czarny), książka poszukująca krajoznawczych nieoczywistości poza głównymi turystycznymi szlakami (Robiński otrzymał za nią Nagrodę Magellana oraz nominacje do Nagrody Conrada, Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza i Nagrody Literackiej m.st. Warszawy). „Kiczery” (2019) były kontynuacją, ale też po trosze przeciwieństwem „Hajstrów”: zmierzeniem się z mitem Bieszczad. Obie książki łączyła jednak chęć, by pokazać możliwość wielotygodniowego podróżowania po Polsce.
Kolejny projekt, tym razem międzynarodowy, został zahamowany przez wybuch pandemii. „Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów” (2022) to jedna z tych książek, które narodziły się z zamknięcia w domu, szukania tematu możliwego do zrealizowania w warunkach pandemicznych, pierwotnie na jeden artykuł. Wyszło inaczej.
Adam Robiński, „Puszcza domowa. Co kryje Kampinos”. Wydawnictwo Czarne, w księgarniach
od czerwca 2024Robiński jest też certyfikowanym przewodnikiem po Kampinowskim Parku Narodowym. Jego najnowsza książka, „Puszcza domowa”, napisana w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy, jest poświęcona właśnie Kampinosowi. Różnorodny formalnie tom łączy odmienne perspektywy: archeologiczną, botaniczną, leśniczą, historyczno-wojenną, ochrony przyrody, historii środowiskowej, krajoznawczą. Opowiada o ludziach zamieszkujących puszczę – od mazowieckich łowców reniferów późnego paleolitu po ostatnie lata wsi Ławy, jednej ze wsi widmo, wyludnionych i zalesionych po utworzeniu Parku Narodowego w latach 70. O ludziach badających Kampinos – archeologach i botanikach, m.in. dendrologu Romanie Kobendzie. I w końcu o nie-ludziach, np. nietoperzach, mieszkańcach opuszczonych wiejskich piwnic. Autor korzystał z pomocy pracowników Kampinoskiego Parku Narodowego, Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie, Muzeum Starożytnego Hutnictwa Mazowieckiego w Pruszkowie, Archiwum Polskiej Akademii Nauk i Zielnika Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Klara Cykorz