Adelina Cimochowicz

2020

Wróć do wyników wyszukiwania

Artystka z rocznika 1992, studiowała architekturę na Politechnice Białostockiej, skąd przeniosła się do Warszawy na Wydział Sztuki Mediów na Akademii Sztuk Pięknych. Wideo, instalacje, rejestrowane performansy, ostatnio też instalacje multisensoryczne – to jej narzędzia pracy. W swojej praktyce artystycznej porusza wątki społeczne, stany emocjonalne i kryzysy nerwowe. Wśród krytyczek i krytyków sztuki najlepiej znana jest z eksplorowania tematu kryzysu zdrowia psychicznego.

Ten przekrój tematów częściowo z pewnością wynika z zaangażowania społecznego artystki, m.in. we wsparcie Komitetu Obrony Lokatorów. Na podstawie tych doświadczeń powstała praca „Jak uniknąć eksmisji. Instrukcja” (2019), zrealizowana w warszawskim kompleksie osiedlowym Dudziarska. Cimochowicz odtwarzała tam praktykę stosowaną przeciw władzom miejskim w przypadku eksmisji: szereg działań zabezpieczających przed nagłym pozbawieniem przestrzeni życiowej. Tematem mieszkalnictwa i trudnych warunków bytowych zajmowała się też w pracy „Niczego nie ma, a wszystkie plotki, że coś jest, zostały obalone” (2019). To wideo przedstawiające ścianę grzybów ilustrujących warunki mieszkaniowe w lokalach socjalnych. 

 Adelina Cimochowicz Fot. Kuba Mozolewski

Drugi nurt działań artystyki wyznaczają projekty skupione na konsumpcji, współbyciu i dzieleniu się. Tak powstał „Tydzień Radykalnej Obfitości” (2019). Przed białostocką Galerią Arsenał Elektrownia artystka ustawiła mobilne obozowisko, kuchnię polową, ogród-laboratorium albo ośrodek testowania alternatywnych modeli konsumpcji i redystrybucji dóbr. Punktem wyjścia była dla artystki promująca dietę wegańską książka „Kosowska kuchnia jarska”, napisana przez Romualdę i Apolinarego Tarnawskich w 1929 roku. Cimochowicz, zdeklarowana weganka, w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” mówiła: „Nigdy nie miałam wiele wiary w sprawczość sztuki w większej skali (…). Myślę, że dewaluuje się działania w mikroskali. Pamiętam siebie, która mówiła, że to, że jedna osoba przestanie jeść mięso, nic nie zmieni. Dzisiaj to przyznaję, co nie jest łatwe, i wstydzę się za to. Teraz jestem w momencie, w którym działania w małej skali naprawdę mnie satysfakcjonują”.

Jej sztuka w dużej mierze opiera się na researchu, sięganiu do już wypracowanych, ale zapomnianych odpowiedzi na współczesne wyzwania. Temat ekonomiczno-społecznych warunków życia, lęku i zagrożenia widać w innych jej realizacjach artystycznych. Na przykład wideo „Czy kiedykolwiek będzie lepiej?” (2017), które jest częścią największej dotychczas pracy artystki, „Muzeum Nerwic” (2017). Cimochowicz mówiła o nim: „W ramach radzenia sobie z tym, co mnie w tamtym czasie dotykało, tworzyłam reprezentację wizualną tych doświadczeń. Uspokajało mnie robienie zdjęć i kręcenie filmów (…). Rozmawiałam z kimś o tym i wtedy doszliśmy do wniosku, że na pewno nie tylko ja tak robię. Skoro nie wierzysz, że gaz w twojej kuchence jest zakręcony, to możesz zrobić zdjęcie kurków. Zaczęłam szukać takich osób w grupach wsparcia na Facebooku, w różnych częściach świata”. W efekcie powstała wciąż rozbudowywana dokumentacja wizualizująca stany lękowe. 

W 2021 roku w ramach stypendium Komuny Warszawa Cimochowicz zrealizowała wraz z Alką Nauman spektakl „Za tobą, moja zimna ciotko”, który nawiązywał do historii psychiatrii opartej na praktyce czeskich psychoterapeutów Jiřiny i Ferdinanda Knoblochów, uznawanych za pionierów psychoterapii zintegrowanej i terapii ruchem.

„Utrata”, trójkanałowa instalacja wideo, 14’, 2020, fot. Maciej Landsberg

W 2020 roku, w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy, artystka realizowała projekt „Utrata”, pokazywany m.in. na wystawie w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. To wideoopowieść wychodząca od historii zamkniętego w 2015 roku Oddziału Zaburzeń Nerwicowych w Komorowie. Artystka opowiadała: „Trafiłam na książkę jednego z terapeutów, który pracował w tym ośrodku. W książce pojawiają się opisy wydarzeń, które miały miejsce w ośrodku, i stąd wzięły się postacie, które wspólnie odtwarzamy w filmie (…). Szczególnie ciekawił mnie aspekt sesji grupowych. Sytuacja z filmu, reakcja grupy, do której dołącza nowa osoba, podobno wydarzyła się naprawdę. Nowa osoba demontuje układ sił, rozprasza dynamiki w grupie. I to wydawało mi się ważne, bo każdy z nas czasami znajduje się w takim położeniu”.